Recenzja filmowa: Wilcze echa - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Wilcze echa

Film miał swoją światową premierę  17 stycznia 2019 roku, w polskich kinach pojawił się 5 kwietnia 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Wielka posucha panuje obecnie w kinie i wśród ogólnego narzekania łatwo można przegapić bardzo dobry thriller wojenny z Francji. Akcja toczy się w środowisku marynarki wojennej, konkretnie na łodzi podwodnej. Wśród załogi wyróżnia się młody Chanteraide, obdarzony słuchem absolutnym, dzięki któremu może pracować jako wojskowy analityk akustyczny. W zaplombowanej puszce, jaką jest de facto łódź podwodna, nasłuchuje przez słuchawki potencjalnych podwodnych zagrożeń. A stawka jest wysoka, bo świat stoi na progu wojny jądrowej.

Za bardzo nad samą fabułą nie chcę się rozwodzić, poszłam na ten film zupełnie w ciemno i przez cały seans siedziałam jak na szpilkach. Nie należy bać się wojskowego żargonu, który tylko dodaje filmowi autentyczności i nie przeszkadza cywilom w ogarnięciu fabuły. A historia jest ciekawa i wciągająca od pierwszej do ostatniej minuty. Klimat jak u Toma Clancy’ego, jednak film jest na wskroś europejski, co się głównie objawia tym, że nie próbuje przypodobać się widzom kosztem logiki. Od braci Amerykanów pożyczył jedynie sprawną realizację i tempo.

Wszyscy znamy te schematy, kiedy główny bohater, zwykle w pojedynkę i w ostatniej chwili ratuje świat przed konfliktem zbrojnym. Jest to najczęściej tak spektakularne (czyt. wydumane), że nikt się nie zastanawia, ile to w rzeczywistości wymaga ofiar i poświęcenia. W tym wypadku jest inaczej. Z tego filmu raczej nikt nie wyjdzie podbudowany, przedstawione w nim zagrożenia są zbyt prawdopodobne i znajome. Celnie ukazano na przykład aktualną paranoję panującą na świecie, w którym poszczególne kraje, głosząc pokojowe hasła, nie przestają jednocześnie zbroić się po zęby. Wystarczy jeden błąd lub niewłaściwa interpretacja danych, by to, co ma nas chronić, zmieniło się w śmiertelne zagrożenie.

Dawno nie widziałam tak dobrego i angażującego dramatu sensacyjnego, który w bardzo przystępnej formie próbuje opowiedzieć coś ważnego i wychodzi z tej próby zwycięsko.

(Ala Cieślewicz)

reż. Abel Lanzac

Ocena: 7/10