Recenzja filmowa: Wojna płci - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Wojna płci

Film miał swoją światową premierę  2 września 2017 roku, w polskich kinach pojawił się 8 grudnia 2017 roku.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 Kolejny film na faktach z tenisem w tle. Tym razem chodzi o legendarny już mecz rozegrany w 1973 roku przez liderkę kobiecego tenisa Billie Jean King i byłego mistrza Wimbledonu Bobby’ego Riggsa. Mecz pod każdym względem niesamowity, w którym zdecydowanie chodziło o coś więcej niż wygrane sety.

Tak więc zanim obejrzymy na ekranie to emocjonujące spotkanie, dostaniemy zanurzoną w latach siedemdziesiątych historię dwojga sportowców, którym nie do końca wygodnie we własnych wcieleniach. Ona co prawda wygrywa kolejne turnieje, ale otoczona przez mizoginów i męskich szowinistów rządzących tenisem, dostaje ułamek pieniędzy, jakie przysługują męskim graczom. Poza tym, w obawie przed reakcją opinii publicznej, musi ukrywać prawdziwą orientację seksualną. Bobby Riggs natomiast męczy się na sportowej emeryturze, sfrustrowany tym, że utrzymuje go żona, dlatego postanawia wrócić w wielkim stylu, wyzywając na pojedynek najsłynniejszą tenisistkę, by raz na zawsze udowodnić męską dominację w sporcie. Używa przy tym tekstów, które wstydziłby się wygłosić nawet Donald Trump.

Na szczęście nie wszystko jest tu czarno-białe. Ostatnie czego potrzeba na ekranie, to kolejna toporna pogadanka. Znajdą się więc też zarówno kobiety, którym absolutnie nie przeszkadza narzucony podział ról, jak i porządni faceci wspierający główną bohaterkę i jej roszczenia. Duża tu zasługa aktorów, którzy potrafili swoich bohaterów odpowiednio „wycieniować”. Emma Stone gra najlepszą rolę w karierze, mogli tam w Hollywood poczekać jeszcze rok z Oskarem. Trudniejsze zadanie miał jednak Steve Carell, jego bohater jest niemal komiksowy, ale dzięki Carellowi daje się poznać, że to tylko poza, za którą kryje się smutny i rozczarowany człowiek. Scenarzyści powinni dać mu jeszcze  więcej pola do popisu. To właśnie głównie dzięki aktorom, pomimo paru zgrzytów i uproszczeń, wyszło zgrabne kino rozrywkowe z ambicjami.

(Ala Cieślewicz)

Ocena: 7/10

Reżyseria:  Jonathan Dayton, Valerie Faris