UWAGA! Recenzja przedpremierowa: Wilcze stado (Plakat i informacje) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

UWAGA! Recenzja przedpremierowa: Wilcze stado (Plakat i informacje)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

W polskich kinach od 2 czerwca 2023 roku!

Dzięki uprzejmości Kino Świat, możemy zaprezentować przedremierową recenzję filmu, który nasza recenzentka już dla Państwa obejrzała!

Grupa koreańskich więźniów zostaje transportowana z Filipin do Korei na pokładzie kontenerowca. Można by zadać pytanie, dlaczego tak niebezpieczni przestępcy są przewożeni jednocześnie na pokładzie kompletnie do tego nieprzystosowanego statku. Raczej nie dla zachowania dyskrecji, skoro relacjonuje to telewizja. Od razu uprzedzam, że to nie jest tego rodzaju produkcja, która byłaby skłonna rozwiewać wątpliwości natury logicznej. Bo chociaż miałam wrażenie, że moja szkolna wycieczka do Biskupina mogła pochwalić się lepszymi środkami bezpieczeństwa, to w pełni zdaję sobie sprawę, że nie o to w tym filmie chodzi, a fabuła jest jedynie pretekstowa.

Przecież dzięki temu, że taki transport nie ochraniają uzbrojeni po zęby antyterroryści, tylko „inteligentni inaczej” detektywi, którzy charakteryzują się tym, że cały czas grają w karty i w strategicznych momentach odwracają się do więźniów plecami, już po dwudziestu pięciu minutach seansu ekran spływa krwią. I muszę przyznać, że wygląda to bardzo przekonująco. Film na pewno należy pochwalić za efekty praktyczne. Gdy komuś trzeba odgryźć ucho lub ramię (tak, odgryźć!), wszystko jest na swoim miejscu. Podobno podczas kręcenia zużyto dwie i pół tony sztucznej krwi i to widać.

Cały czas coś się dzieje, tempo jest wartkie, więc nie ma mowy o nudzie. Dobry montaż i ciekawe zdjęcia też warte są odnotowania. Bohaterowie padają jak muchy, dlatego niestety trudno się do kogoś przywiązać i mu kibicować. Ja też należę do tego typu widzów, których przy siedemnastym kuble wylanej sztucznej krwi ogarnia znieczulica, więc film nie do końca trafił w moje gusta. Znalazło się tu jednak kilka twistów, które na nowo mnie pobudziły, zwłaszcza gdy po godzinie filmu na horyzoncie pojawił się swego rodzaju wspólny wróg, który przymusowo zjednoczył przestępców i stróżów prawa. W tym momencie film też stracił wszelkie hamulce w pokazywaniu przemocy. I chociaż nie jestem wielką fanką tego stylu, nie mogą odmówić twórcom kreatywności. Kto lubi taką ekstremalną rozrywkę, w której bohater uderza nie po ty by zabić, ale żeby zrobić mielone, powinien się fantastycznie bawić.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Hongsun Kim

Ocena: 6/10

Zobacz też