Julia Grzona - "Autorytet". Opowiadanie - część druga - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Julia Grzona - "Autorytet". Opowiadanie - część druga

Dzisiaj druga część opowiadania, którego autorką jest Julia Grzona, uczennica Liceum Ogólnokształcącego w Tucholi. Tym opowiadaniem Julia wygrała powiatowy konkurs o autorytetach w życiu młodego człowieka.


 

Zobacz część pierwszą:

http://reporter-24.pl/wiadomosc/julia-grzona-autorytet-opowiadanie-czesc-pierwsza
 

Autorytet”

(…)

Amy tylko westchnęła obojętnie i dała znak ręką, bym się pospieszyła. Odwróciłam się prędko i ruszyłam szybkim marszem w stronę budynku. Że też zawsze muszę czegoś zapomnieć. W normalnej sytuacji zostawiłabym materiały w szkole, lecz w dzisiejszy wieczór miałam dokańczać projekt z Alice- klasową Kijonką, a ona potrafi być niemiła- to nawet za mało powiedziane-, gdy ktoś pracujący z nią w grupie zbytnio się nie przykłada. Zazwyczaj w tego typu zadaniach byłam w parze z Amy, ale tym razem nauczyciel sam dobrał nas w grupy. No cóż, przynajmniej nie muszę się martwić o ocenę. Piątkę mam gwarantowaną.

Do szkoły dobiegłam praktycznie na skraju wytrzymałości moich płuc. Do przyjazdu autobusu zostało mi pięć minut. Musiałam się pospieszyć. Zbliżałam się do metalowych drzwi prowadzących do głównego holu szkoły. Nacisnęłam ogrzaną przez słońce klamkę i pociągnęłam.

-Szlag!- zamknięte. Musiałam obiec całą szkołę by skorzystać z drzwi ewakuacyjnych. Trochę zdziwił mnie fakt, że po drodze nie spotkałam ani jednej osoby, chociaż wyszłyśmy z Amy stosunkowo niedawno. Może kazali wszystkim wyjść szybciej, by zdążyć na jutro z remontem?

Wbiegłam po wąskich schodach w kierunku niewielkich drzwi z napisem „wstęp tylko dla personelu szkoły”. Tym razem było otwarte. Wszyscy oficjalnie mówią, że drzwi są otwarte dla sprzątaczek, ale i tak każdy uczeń wie, że dyrektor zgubił klucze i nie chce się do tego przyznać.

Szybkim skokiem wślizgnęłam się do budynku i zamknęłam za sobą drzwi najciszej jak umiałam. Ostrożnym krokiem przeszłam po kamiennej posadzce otwierając kolejne drzwi, tym razem do głównego korytarza. Dobra, teraz tylko na górę, z powrotem i do domu. Gdzieś w głębi szkoły usłyszałam niosące się echo zamykanych drzwi. Najprawdopodobniej ludzie od remontu zaczynali swoja pracę.

Trzymając się blisko ściany ruszyłam po cichu do schodów prowadzących na pierwsze piętro. Gdy dotarłam do ostatniego stopnia usłyszałam dobiegający z dołu czyś głos.

-Tak jest. Idę sprawdzić piętro.

Zrobiłam wielkie oczy i starałam się niezauważona przedostać się szybko do klasy z moim celem. Dosłownie w ostatnim momencie weszłam do klasy siedemdziesiąt dwa i zamknęłam drzwi, gdy na końcu korytarza usłyszałam kroki. Robotnicy sprawdzali szkołę? Pewnie nie chcą, by ktoś im zabrudził świeżo malowane ściany- zaśmiałam się pod nosem.

Odwróciłam się od wejścia i stanęłam na palcach rozglądając się po klasie. Na końcu sali wypatrzyłam swoją zdobycz. Podeszłam do niej i chwyciłam reklamówkę pełną różnych rodzajów brystoli, markerów i innych szkolnych dziwactw. Chciałam zawinąć ja szczelnie, by nic mi z niej po drodze nie wypadło. Przeszkodziły mi w tym otwierające się drzwi. Niezgrabnym i bolesnym w skutkach susem wskoczyłam pod ławkę w ostatnim rzędzie. Przez szczeliny między ławkami zobaczyłam uchylające się drzwi do klasy, a wraz z nimi czyjeś nogi. Ewidentnie był to mężczyzna, ubrany w masywne czarne glany i spodnie moro. Serce zabiło mi szybciej. Od kiedy budowniczy nosi taki ubiór?

Przerażona i jednocześnie zaintrygowana sytuacją siedziałam skulona pod ławką powstrzymując jakiekolwiek głębsze oddechy i na raz próbując dostrzec pełniejszy obraz człowieka. Nic więcej jednak nie udało mi się podejrzeć. Zobaczyłam jak pewnym krokiem idzie na środek sali, po czym stanął i zdawało mi się, że się rozgląda. Usłyszałam szumiący dźwięk jakiegoś urządzenia, po czym odezwał się mężczyzna.

-Punkt siedemdziesiąt dwa czysty- po jego słowach znowu odezwał się szum, najprawdopodobniej pochodzący z krótkofalówki lub jakiegoś rodzaju radia.

Byłam już praktycznie pewna, że to nie jest pracownik firmy remontowej, ale jeśli nie, to, kto to? Mimo upału panującego w szkole zrobiło mi się przeraźliwie zimno, a serce w każdej chwili mogło mi wyskoczyć przez gardło. Gdy tylko nieznajomy wyszedł z klasy, a szum urządzenia zniknął wraz z nim wyczołgałam się z pod ławki i cała się trzęsąc chwyciłam siatkę z przyborami na projekt. Chwiejąc się na wszystkie strony ruszyłam do wyjścia i nacisnęłam klamkę. Wychyliłam ostrożnie głowę bojąc się wykrycia. Po pospiesznych oględzinach, gdy uznałam, że nikogo nie ma w pobliżu wybiegłam na korytarz i skierowałam się w stronę schodów.

Już miałam ruszyć pędem w dół, gdy niespodziewanie cała ziemia się zatrzęsła, a uszy rozerwał mi potężny huk. Oszołomiona chwyciłam się metalowej barierki ściskając ją z całej siły. W jednej chwili wszędzie wokół pojawiła się ogromna chmura tynku i gruzu, a cała szkoła zdawała się odrywać od ziemi. Wystraszona jak nigdy dotąd próbowałam krzyczeć, lecz pył, który już teraz był wszędzie wdzierał mi się do płuc i nozdrzy piekąc niemiłosiernie. Z oczu łzy leciały mi strumieniami jednocześnie ze strachu, jak i przez wszechobecny tynk. Jeszcze nigdy w życiu nie miałam w sobie tyle adrenaliny. Pulsująca krew zdawała się rozrywać mi żyły, a ucisk w głowie przyprawiał mnie o mdłości.

Nagle w szkole rozbrzmiał drugi wybuch, tym razem głośniejszy i mocniejszy. Schody pode mną zaczęły pękać, mimo to moje dłonie z całej siły trzymały barierkę. Gdy stopnie zaczęły się osuwać w dół odskoczyłam gwałtownie w górę lądując na rozsypanym gruzie i fragmentach ścian. Podpierając się na reklamówce wstałam ciężko dysząc. Nawet nie zauważyłam, że ja cały ten czas trzymałam. Rzuciłam ją na to, co pozostało z podłogi i biegiem ruszyłam do kolejnych schodów na drugim końcu korytarza. Co chwilę potykałam się o większe fragmenty sufitu, porozbijane lampy, ale to, co zobaczyłam na końcu korytarza wprawiło mnie w osłupienie. Oprócz całkowicie zawalonego stropu, zejście na dół uniemożliwiały mi schody- a właściwie ich brak.

Szloch rozdarł mi gardło. Byłam załamana.

-„Umrę… umrę tutaj"- pomyślałam.

Bezowocnie chodziłam w koło rozglądając się za jakąkolwiek drogą ucieczki. Trzęsąc się cała Se stresu spojrzałam na okno po drugiej stronie korytarza. To była moja jedyna szansa. Miałam wybór: albo zostać tu i zginąć, albo wydostać się jakoś oknem.

Krztusząc się opadającym z sufitu pyłem podeszłam do okna. Było rozbite, ale przynajmniej parapet wyglądał solidnie. Nie mogąc się przemóc stałam i ściskałam plastikowy podokiennik. W końcu powiedziałam sobie w duchu, że muszę to zrobić i przełożyłam z trudem pierwszą nogę przez otwór. Całe ciało drżało mi od nadmiaru adrenaliny, co sprawiło mi jeszcze większe trudności przy drugiej nodze. Omal nie puszczając podparcia obróciłam się przodem do krawędzi przywierając do ściany budynku.

Spojrzałam w dół. Od ziemi dzieliło mnie jakieś osiem metrów. Dobrze, że nie mam lęku wysokości, nie wiem, co bym w tym wypadku zrobiła. Skierowałam wzrok w lewą stronę, by zacząć powoli iść w tym kierunku po wystających zdobieniach budynku.

Chwyciłam się wystającej metalowej blaszki przymocowanej do elewacji. Przyjrzałam się jej dokładniej. Z boku miała po parze niewielkich kabli, a na samym rogu w rytm wskazówek zegara migotała złowrogo czerwona dioda. Puściłam bombę jak oparzona i z prędkością światła zaczęłam przesuwać się w przeciwną stronę. Nagle za sobą usłyszałam narastający dźwięk przypominający pikanie. Wypełniona paniką i strachem postanowiłam się puścić- w ostatnim momencie. Od góry natarło na mnie rozgrzane powietrze i huk, od którego piszczało mi w uszach. Siła odrzutu rzuciła mną o ziemię. Miałam wrażenie jakby moje ciało zostało rozbite na tysiące elementów. Każdy kawałek mojej skóry palił niemiłosiernie, a z płuc wydobywał się tylko ciężki świst. Zaczęło mi się poważnie kręcić w głowie, a przed oczyma miałam tylko dwa kolory- biały i czarny.

Po chwili został już tylko jeden.

(…)

Julia Grzona ma 17 lat, jest uczennicą Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Tucholi. W tym roku wygrała powiatowy konkurs o autorytetach w życiu młodego człowieka. O swoich zainteresowaniach mówi: „O konkursie na temat autorytetu młodego człowieka dowiedziałam się z ogłoszeń szkolnych. Postanowiłam wziąć w nim udział, by sprawdzić samą siebie w dziedzinie pisania- moim hobby. Postanowiłam napisać opowiadanie. Oprócz pisania interesuję się także czytaniem książek, rysunkiem, w szczególności komputerowym, a także militariami, m.in. grą w paintball. W przyszłości zamierzam rozwijać swoją pasję do pisania opowiadań. Wygrana w konkursie była dla mnie ogromnym krokiem naprzód i mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się zrobić kolejny. Moim marzeniem jest napisanie książki i myślę, że ze wsparciem przyjaciół i rodziny uda mi się dopiąć swego”.