Recenzja filmowa: Belfastl (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Belfastl (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie na Mediakrytyk

 

Akcja filmu toczy się pod koniec lat 60-tych w tytułowym Belfaście, kiedy zaczyna się trwający potem trzydzieści lat konflikt między katolikami i protestantami, który w Wielkiej Brytanii określa się jako „The Troubles”, czyli „Kłopoty”. W tym filmie jednak nie ma wielkiej polityki ani wielkiej historii. Skupiamy się na jednej robotniczej dzielnicy i jednej mieszkającej tam rodzinie, a wszystkim wydarzeniom przyglądamy się z perspektywy małego Buddy’ego.

Przez cały film mamy do czynienia z płynnie i konsekwentnie prowadzoną narracją. Wiemy właściwie tylko tyle, co uda się podsłuchać i dowiedzieć Buddy’emu, który stara się rozeznać w sytuacji i za bardzo nie rozumie, dlaczego miałby nagle znienawidzić swoich katolickich sąsiadów, z którymi dotąd jego rodzina żyła w pełnej harmonii. Na jego proste pytanie, czym właściwie różni się katolik od protestanta, jakoś nikt nie potrafi udzielić mu satysfakcjonującej odpowiedzi. Jednak to taki konflikt, w którym nie można pozostać neutralnym i trzeba opowiedzieć się po którejś ze stron. Dlatego rodzice chłopca rozważają przeprowadzkę.

Film napisał i wyreżyserował Kenneth Branagh i jest to jego mini biografia. Urodzony w Belfaście reżyser był światkiem tych samych wydarzeń, co mały Buddy i w każdej scenie czuć wyraźnie, jak bardzo osobisty jest dla niego ten film. Nie żebym nie lubiła innych filmów tego reżysera, jak choćby obejrzana całkiem niedawno „Śmierć na Nilu”. Jednak dopiero w tym kameralnym, czarno-białym dziele widać serce i pełne zaangażowanie Kennetha Branagh. Pierwsza scena, która ustawia ton całego filmu, to prawdziwy majstersztyk. Buddy wraca po zabawie do domu pozdrawiany przez wszystkich, dobrze znanych mu sąsiadów, gdy nagle trafia w sam środek zamieszek. Nagle tarcza, którą bronił się przed wyimaginowanymi smokami, służy mu do ochrony przed kamieniami i kostką brukową. Ta gwałtowna zmiana nastroju daje piorunujący efekt.

Mimo to film jest zaskakująco zabawny. Zbyt często filmowcy, opowiadając nam o smutnych wydarzeniach, zalewają nas w każdej scenie dramatyzmem, byśmy ani przez chwilę nie stracili z oczu powagi sytuacji. A jednak tak w życiu bywa, że na tle wiekopomnych wydarzeń toczy się codzienne, przyziemne życie. I tak myśli Buddy’ego krążą wokół szkoły i jednej urodziwej koleżanki.

To nie jest arcydzieło kinematografii, ale bardzo sprawnie oraz z uczuciem nakręcony i fantastycznie zagrany film, jeden z najlepszych jakie widziałam w tym roku.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Kenneth Branagh

Ocena: 8/10