Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Czas krwawego księżyca (ZWIASTUN)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zwiastun, plakat i informacje o filmie
Film w listopadowym repertuarze Kina "SOKÓŁ" w Tucholi
Ten film to straszna kobyła, trwa dokładnie trzy godziny i dwadzieścia sześć minut. Specjalnie od tego zaczynam, bo wydaje mi się, że nieprzeciętna długość to jedyny aspekt, który może zniechęcić do oglądania. Wszystko inne przemawia za. Jest to prawdziwa historia, która swego czasu została opisana w nagrodzonej książce Davida Granna, która posłużyła za podstawę scenariusza. Za kamerą stanął jeden z najwybitniejszych reżyserów w historii kinematografii Martin Scorsese. I jakby tego było mało, wiodące role powierzył dwóm swoim ulubionym aktorom, którzy wreszcie spotkali się na jego planie – Robertowi De Niro i Leonardo DiCaprio.
Dla większości widzów to wystarczająca zachęta, a do tego jeszcze dochodzi ciekawa historia. Akcja filmu toczy się w pierwszej połowie XX wieku na terenie ziem zajmowanych przez rdzennych mieszkańców z plemienia Osagów, gdzie nieoczekiwanie wykryto bogate złoża ropy. Tym sposobem, nie kiwnąwszy palcem, Osagowie stali się bardzo bogatą społecznością. A to jak wiadomo pociąga za sobą chciwość, zazdrość i szybką chęć zysku. Wkrótce też Osagowie padają ofiarą wielu morderstw, minie jednak sporo czasu nim sprawą zajmie się FBI.
Jako że za temat wziął się nietuzinkowy reżyser, nie nakręcił standardowej opowieści o złych białych ludziach krzywdzących Indian. Mamy dużo czasu, żeby dogłębnie poznać te koegzystujące zbiorowości, często połączone w rodziny, ich różne podejście do majątku i życia. Jesteśmy świadkami często drastycznych zbrodni, jednak od razu zaznaczam, że nie mamy do czynienia z kryminałem lub thrillerem. Reżyser nie robi tajemnicy z tego, kto za tym wszystkim stoi i dlaczego. Zdecydowanie bardziej interesują go relacje międzyludzkie, pragnienie adaptacji i niemożliwy wydawałoby się do zaakceptowania fakt, że nawet najgorsze zbrodnie mogą w końcu spowszednieć, a hermetyczne środowisko niełatwo zdradza swoje tajemnice.
Film się nie spieszy i nie idzie na skróty, nie ma też momentów przyprawiających o palpitacje serca. Tym samym nie jest to film dla wszystkich. Ja absolutnie się nie nudziłam, ale po pierwsze jestem wytrenowana, a po drugie uwielbiam taką dokładną, niespieszną narrację, która pozwala wyłapać wszystkie niuanse filmu. Poza tym produkcja wygląda fenomenalnie, nikt tu z pewnością nie oszczędzał na plenerach i scenografii. No i oczywiście jest wspaniale zagrany. Wiadomo jakie tuzy aktorstwa tu występują, jednak ja najbardziej zachwycać się muszę Lily Gladstone, która nie wypowiadając wielu słów, jest w stanie bezbłędnie przekazać całą gamę emocji swojej bohaterki. A Martin Scorsese jak zwykle nie zawodzi. Mimo pokaźnego dorobku i słusznego wieku nie powtarza się i nadal szuka świeżych tematów na fantastyczne filmy. Ku uciesze nas widzów.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Martin Scorsese
Ocena: 7/10