Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Diabelska jazda (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zwiastun, plakat i informacje o filmie
Wygląda to trochę tak, jakby Nicolas Cage miał wolną sobotę i postanowił nakręcić film. A mógł pojechać na ryby, albo postrzelać do rzutków. Lepiej by na tym wyszedł, a tym bardziej widzowie.
Zaczyna się nieźle. Nasz bohater David spieszy się na porodówkę do żony, kiedy do jego samochodu wsiada nieznajomy facet z pistoletem i każe jechać przed siebie. David będzie musiał nie tylko wyjaśnić o co chodzi, ale też wykombinować, jak uratować życie. Koncept może niezbyt oryginalny, ale dobrze rozegrany, daje duże pole dla filmowej wyobraźni. A tej tu zdecydowanie zabrakło. Scenarzysta miał pomysł na początek i na koniec, a środek miał się chyba napisać sam.
Film trwa dokładnie półtorej godziny, czyli takie minimum, a i tak zieje nudą. Interakcja dwóch antagonistów na ograniczonej przestrzeni powinna iskrzyć od napięcia. Tymczasem nie dość, że między panami nie ma odrobiny chemii (bardzo nieumiejętnie dobrany casting), to jeszcze ich relacja bazuje na tym, że jeden przeważnie milczy, a drugi dostaje słowotoku.
Nicolas Cage ma na koncie lepsze i gorsze filmy, ale to z pewnością utalentowany aktor. Tutaj zdecydowanie nie ma z czego lepić i się męczy, a my widzowie razem z nim. Nie ma nic gorszego niż irytujący szwarccharakter, który przynudza (polecam zwłaszcza jego „porywający” monolog o problemach z zatokami, jakie miał jako dziecko). Niby krew się od czasu do czasu leje, a trup się ściele, ale jest to wszystko wtórne, przewidywalne i mało interesujące. Zresztą żadna ilość scenariuszowych fikołków nie zadziała, jeżeli los bohaterów nas kompletnie nie obchodzi. Więc nawet jeżeli któryś z widzów dotrwa do końca i doczeka się „nieoczekiwanego” zwrotu akcji, to raczej nie poczuje satysfakcji, bo podane jest to równie płasko, jak wszystko inne w tym filmie.
I szkoda, bo zdjęcia kręcone nocą nie wyglądają źle. I zdecydowanie dałoby się z tego konceptu więcej wycisnąć, ale zabrakło kreatywności. To nie jest najgorszy film na świecie, ale kompletnie przeciętny i pozbawiony właściwości, co jest chyba jeszcze gorsze, bo nie warto go obejrzeć nawet dla żartu.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Yuval Adler
Ocena: 4/10