Recenzja filmowa: Jojo Rabbit - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Jojo Rabbit

KANDYDAT DO OSCARA
 

Film miał swoją światową premierę  8 września 2019 roku, w polskich kinach pojawił się 24 stycznia 2020 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Komedia o nazistach. To mogło pójść bardzo dobrze, albo bardzo źle. W najbliższą niedzielę „Jojo Rabbit” powalczy o Oscary w sześciu kategoriach, w tym w tej najważniejszej, czyli dla najlepszego filmu. Można więc spokojnie odtrąbić sukces.

To taki film, który już na starcie dzieli publiczność. Nieformalna zasada głosi bowiem, że jeżeli ktoś wybiera komedię jako narzędzie do opowiadania historii, pewne tematy powinien zostawić w spokoju. Jak na przykład II wojnę światową. Pragnę jednak uspokoić wszystkich sceptyków; nikt tu sobie nie robi przysłowiowych jaj z wojny i jej ofiar, ani tym bardziej nie trywializuje tematu. W takich filmach najważniejsze są intencje twórcy, a reżyser Taika Waititi starannie zadbał o to, by humor wymierzony był tylko w oprawców. Z założenia absurdalna i bezsensowna ideologia nazistów została tu dodatkowo przejaskrawiona i ukazana z perspektywy głównego bohatera, którym jest mały chłopiec.

 Pomimo jednak stosowania chwytów rodem z „’Allo ‘Allo!”, ani przez chwilę nie zapominamy, o czym ten film jest. Bo „Jojo Rabbit” to tak naprawdę dramat przebrany za komedię. Śmiech często zamiera na ustach, a wzruszenie i smutek chwytają za gardło. Jest tu wiele scen, przy których zwyczajnie chce się płakać. Jest też sporo takich, gdzie groteska miesza się z przerażeniem. Gestapowcy przeprowadzający rewizję w domu Jojo są niby żywcem wyjęci z kreskówki, co nie zmienia faktu, że są przy tym śmiertelnie niebezpieczni, zwłaszcza dla ukrywającej się tam młodej Żydówki. Te zmiany nastrojów są może gwałtowne, ale się ze sobą nie gryzą.

Reżyser dużo ryzykował ukazując wojnę oczami dziesięciolatka, którego wyimaginowanym przyjacielem jest jego wyobrażenie o Adolfie Hitlerze. Szanuję go więc już za samą odwagę, ale jeszcze bardziej za to, że z tej próby wyszedł zwycięsko. Trzeba naprawdę dużego wyczucia, talentu i empatii, by opowiadać historie w ten sposób. Ten film to również wyzwanie dla widzów, ale przy odrobinie dobrej woli, powinien to być dla większości bardzo satysfakcjonujący seans.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Taika Waititi

Ocena: 8/10