Wiadomości
wszystkie
Recenzja filmowa nr 644: Bugonia (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Bohater filmu Teddy to zapalony miłośnik teorii spiskowych. Mieszka w zapuszczonym domu i czerpie informacje z internetu i literatury „fachowej”. Głęboko wierzy, że naszą planetę opanowali kosmici, dlatego pewnego dnia, wraz z uległym kuzynem, porywa szefową wielkiej firmy farmaceutycznej, którą uważa za przedstawicielkę pozaziemskiej cywilizacji. Jednak Michelle to zaprawiona w bojach i negocjacjach bizneswoman, której bardzo daleko do stereotypowej „damy w opałach”. Nawet przykuta łańcuchem do podłogi, nie podda się łatwo.
Bardzo lubię styl reżysera Jargosa Lantimosa, dlatego czekam z niecierpliwością na każdy jego nowy film. „Bugonia” może nie zachwyca aż tak bardzo jak moje ulubione: „Biedne istoty” lub „Faworyta”, ale i tak seans uważam za udany, Jest to dość kameralny film, którego akcja rozgrywa się głównie w piwnicy domu Teddy'ego, która stanowi więzienie Michelle. Bardzo podobało mi się jak w tym kameralnymi gronie i intymnej atmosferze znalazło się sporo przestrzeni zarówno dla psychologicznych rozgrywek, jak i poruszania globalnych problemów. I to wszystko w sposób naturalny i niewymuszony. Bez nachalnej publicystyki, której nie znoszę w filmach.
Mamy za to pomieszanie gatunków, od slapstickowej komedii po krwawą makabrę. I tutaj również odbywa się to bez widocznych szwów i zgrzytów. To samo tyczy się tonu filmu, który raz jest lekki, innym razem mroczny i trzymający w napięciu. Reżyser bardzo zręcznie tymi wszystkimi aspektami żongluje, tworząc film, który jest jednocześnie nietuzinkowy i dziwaczny, a przy tym stoi na solidnych scenariuszowych podstawach i jest wewnętrznie spójny. Nawet fakt, że dość wcześnie można domyślić się zakończenia, nie psuje satysfakcji oglądania, bo każda scena po drodze, czy to przegadana, czy też napakowana akcją, przykuwa do ekranu.
To też duża zasługa aktorów, bo możemy obserwować jeden z najlepszych pojedynków aktorskich od lat, zakończony remisem. Emma Stone to już muza tego reżysera. I chyba nikt inny nie jest w stanie wydobyć aż tylu głębokich emocji z tej aktorki. Nie zawaham się też stwierdzić, że to najlepsza rola w karierze Jessego Plemonsa, a ma on ich na swoim koncie sporo. W pewnym momencie na ekranie robi się tak intensywnie, że łatwo można by przeszarżować, jednak w obu tych kreacjach nie ma ani jednej fałszywej nuty. I chociaż sama historia pozostawiła u mnie minimalny niedosyt, którego do końca nie potrafię nazwać, to od aktorów dostałam więcej niż się spodziewałam.
(Al Cieślewicz)
Reż. Jorgos Lantimos
Ocena: 7/10