Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Iluzja 2
Zapraszamy Państwa do kina na „Iluzję 2”. Film miał swoją światową premierę 8 czerwca 2016 roku, w polskich kinach pojawił się 8 lipca 2016 roku.
Dokładnie trzy lata temu pisałam, że "Iluzja", opowiadająca o magikach z Las Vegas, to film skrojony pod wakacje, ze względu na szybkie tempo i mało wymagającą fabułę. Producenci byli tego samego zdania, tak więc znów mamy lato i kontynuację hitu. Znani nam już bohaterowie, którzy w części pierwszej wykiwali absolutnie wszystkich, muszą się liczyć z zemstą, szantażem i groźbami karalnymi. Tym razem swoje magiczne zdolności będą prezentować od Chin po Londyn.
Pierwszy film był głupiutki i bezpretensjonalny. Ten wydaje się być tylko głupiutki. Choć od razu przyznaję, że ta głupota ma rozmach. Twórcy wykorzystali do maksimum naczelną zasadę sequeli, którą głosi, że skoro widzowie i tak się we wszystkim orientują, to nie ma co inwestować czasu i pieniędzy w choćby szczątkowe uprawdopodobnienie fabuły, kiedy można dołożyć efektów specjalnych, a aktorów puścić samopas, żeby szarżowali aż miło.
W żadnych innych warunkach atmosferycznych nie polecałabym tego filmu. Ale w sytuacji, kiedy żar leje się z nieba i mimo pięciu Red bulli powieki same opadają, "gwizdki i błyski" wydobywające się z ekranu, działają naprawdę kojąco. Nawet jeżeli zdarzy nam się przysnąć w trakcie (a to całkiem możliwe, bo film jest przegadany), albo tak zapamiętale będziemy szukać dna w kubełku z popcornem, że stracimy poczucie czasu, to nic nie szkodzi. Ważniejsze od kolejności zdarzeń, jest wypuszczenie gołębi z rękawa i zatrzymywanie kropli deszczu w bezruchu. To wygląda bardzo ładnie i efektownie, chociaż w połączeniu z fabułą kompletnie bez sensu. Ale producenci hollywoodzcy grzecznie, chociaż niebezpośrednio proszą, żeby nie robić takich zestawień, więc nie róbmy.
Oprócz wizualnych atrakcji, film ma jeszcze tę zaletę, że nagle bardzo zatęskniłam za Fellinim i Kubrickiem.
(Ala Cieślewicz)
Reżyseria: Jon M. Chu