Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Ojciec (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Plakat i informacje o filmie w mediakrytyk.pl
To ten film, za który Anthony Hopkins dostał w tym roku Oscara. To już wystarczający powód, żeby go obejrzeć. Zwłaszcza, że Hopkinsowi partneruje Olivia Colman, co gwarantuje koncert aktorski. I na początku wydawało mi się, że to będzie przeciętny obraz z wybitnymi kreacjami aktorskimi. Film zdobył jednak jeszcze jednego Oscara za najlepszy scenariusz adoptowany i to całkiem zasłużenie.
Jest to debiut reżyserski Floriana Zellera, który sfilmował swoją własną sztukę teatralną. Produkcja jest kameralna, obejmuje skromną liczebnie obsadę, a akcja ogranicza się do kilku zamkniętych pomieszczeń. Cała reszta to niesamowite emocje od pierwszej do ostatniej łamiącej serce sceny. To historia Anthony’ego, który cierpi na coraz bardziej zaawansowaną demencję. Opiekuje się nim dorosła córka Anne, ich relacja jest trudna i obarczona wieloma niedopowiedzeniami. Anne, która przez chorobę ojca mocno wyhamowała swoje życie, musi podjąć decyzję, czy umieścić go w domu opieki.
Sama historia wydaje się na pierwszy rzut oka standardowa i przewidywalna. Nic bardziej mylnego. Fabuła została poprowadzona tak, że wszystkie wydarzenia poznajemy z perspektywy Anthony’ego, wiemy tyle, co on i często jesteśmy w równym stopniu zdezorientowani, a nawet przerażeni. Momentami film zmienia się w prawdziwy thriller, w którym nie wiadomo komu wierzyć. Nie pamiętam innej produkcji, która tak bezwzględnie, a jednocześnie przystępnie pokazała, jak czują się ludzie z Alzheimerem. Skupiając się na Ojcu, film nie zapomina jednak o Anne, doskonale rozumiemy jej rozterki i poczucie winy.
Bardzo łatwo mógł z tego wyjść szantaż emocjonalny, na szczęście twórcy zręcznie uniknęli tej pułapki. To w dużej mierze zasługa precyzyjnego scenariusza oraz fenomenalnych aktorów. Do tego, że Anthony Hopkins jest wybitny w tej roli nikogo nie trzeba przekonywać. Widać nie tylko talent i klasę, ale też doświadczenie. Bardzo łatwo mógł przeszarżować i przedramatyzować, jednak doskonale panuje nad każdą sceną i jest do bólu autentyczny. Po tylu filmach i rolach nadal udaje mu się zaskakiwać. Trzeba też przyznać, że ma świetnych partnerów, którzy pozwalają mu błyszczeć, ale sami również nie pozostają w cieniu.
Ten film potrafi wzruszyć, napędzić stracha i złamać serce. Już choćby za to zasługuje na wszystkie zachwyty i nagrody. Bardzo gorąco polecam.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Florian Zeller
Ocena: 8/10