Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Proxima (ZWIASTUN)
Film miał swoją światową premierę 7 września 2019 roku. W Polsce pojawił się 24 stycznia 2020 roku
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Zdjęcia i zwiastun filmu dzięki uprzejmości BestFilm
Mogłoby się wydawać, że w tematach około kosmicznych Hollywood ma monopol na kręcenie filmów, bo NASA, bo kasa, bo tak się przyjęło. „Proxima” udowadnia, że jest inaczej. I oczywiście jak na europejską produkcję przystało, zabiera się do tego zupełnie inaczej niż Amerykanie. I bardzo dobrze.
Sara jest astronautką i właśnie została wybrana na członka załogi rocznej wyprawy kosmicznej. Łączy się to z morderczym treningiem przygotowawczym. Nie to jest jednak najtrudniejsze, Sara jest również mamą siedmioletniej Stelli, z którą czeka ją bardzo długie rozstanie. Dla naszej bohaterki zaczyna się więc seria potyczek. Musi walczyć z panoszącym się szowinizmem i ciągle udowadniać swoją wartość, bo tak się składa, że loty kosmiczne to wciąż męski świat i kilku kolegów po fachu czyha na jakiś błąd ze strony Sary, by wskoczyć na jej miejsce. Poza tym kosmonautka musi walczyć z własnymi, fizycznymi ograniczeniami w czasie treningu, gdzie siłą rzeczy męczy się bardziej niż mężczyźni. W końcu zmaga się też sama ze sobą, bo spełniając swoje największe życiowe marzenie, zaniedbuje w dużym stopniu relacje z córką.
To na pewno nie jest kino rozrywkowe. Film odziera wyprawy kosmiczne z jakiegokolwiek romantyzmu i ducha przygody, zostawiając jedynie pot i łzy. Europejska Agencja Kosmiczna wygląda biednie, zwłaszcza gdy akcja przenosi się do Rosji i Kazachstanu. Ale bez tego blichtru i gadżetów, do których jesteśmy, my widzowie, przyzwyczajeni, nasza uwaga skupia się na rozterkach i relacjach bohaterów. Postać Sary jest autentyczna, wielowymiarowa i wywołuje różne emocje. Duża w tym zasługa Evy Green, która daje z siebie wszystko, także fizycznie. Muszę też pochwalić młodziutką Zélie Boulant, która idealnie czuje kamerę. W ogóle cała obsada sprawuje się świetnie, brak tu stereotypowych postaci, które są tylko po to, by rzucać bohaterce kłody pod nogi. Każdy ma tu swoje racje, które umie obronić.
Dostaliśmy prosty i subtelny, ale jednocześnie ciekawy i ambitny film z prawdziwą, pełnokrwistą bohaterką. Kto ma ochotę złapać oddech od hollywoodzkiej gigantomanii, powinien go obejrzeć.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Alice Winocour
Ocena: 7/10