Recenzja filmowa: Twój Vincent - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Twój Vincent

Film miał swoją światową premierę 12 czerwca 2017, a w polskich kinach pojawił się 6 października 2017.

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Taki film powstaje parę lat i jest o nim głośno na długo przed premierą. Nie może być inaczej skoro mówimy o tysiącach ożywionych obrazów, do których malowania zaangażowano około stu artystów. Nad stroną wizualną nie będę się za dużo rozpisywać, bo wiadomo, że jest wspaniała. To po prostu trzeba zobaczyć, jak każde dzieło sztuki. Począwszy od słynnej „Gwiezdnej nocy”, historia opowiadana jest zarówno za pomocą dzieł Van Gogha, jak i tych wzorowanych na jego stylu, z bohaterami, których wielki malarz często portretował. Przy okazji brawa należą się ludziom odpowiedzialnym za casting, którzy dobrali obsadę, niemal zlewającą się z oryginałami.

Moje zachwyty nie dotyczą jedynie strony formalnej. Mając przed sobą taki ogrom pracy technicznej, łatwo było zaniedbać scenariusz. Na szczęście „Twój Vincent” nie jest kolorową wydmuszką, bo twórcy mają nam nie tylko coś do pokazania, ale również coś do powiedzenia. Akcja rozpoczyna się rok po śmierci artysty, kiedy Armand Roulin na prośbę ojca postanawia dostarczyć ostatni list Vincenta do jego brata Theo. Mężczyzna podejmuje się tego zadania niechętnie, gdyż, jak większość jemu współczesnych, uważał van Gogha za zwykłego szaleńca. Poznając kolejnych ludzi, którzy mieli na różnych etapach życia styczność z malarzem, stopniowo odkrywa dużo bardziej złożony obraz utalentowanego, choć nierozumianego człowieka. Przy okazji bada również okoliczności tajemniczej śmierci artysty. I tak mamy trochę dramat, który rozprawia się ze stereotypowym przedstawianiem Van Gogha, a momentami nawet thriller. Prowadzone to jest jednak sprawnie i bez wydumania, chociaż z dużą dozą subtelności. Twórcy zdają się rozumieć, że wybierając taką formę wyrazu, nie muszą jej już dodatkowo udziwniać. Także bez obaw, nie trzeba mieć dyplomu z historii sztuki, żeby się pod każdym względem zachwycić tym filmem.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman

Ocena: 8/10