Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Wonka (ZWIASTUN)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Film skupia się na początkach ekscentrycznego producenta czekolady Willy’ego Wonki, który jako młody i biedny cukiernik przybywa do miasta, by spełnić swoje marzenie o tworzeniu najlepszej na świecie czekolady. Na drodze staje mu jednak Kartel Czekoladowy, który za pomocą słodkich łapówek kontroluje policję i skutecznie pozbywa się wszelkiej konkurencji.
Fabuła filmu jest prościutka i naiwna, wręcz pretekstowa, ale też od razu widać, że nikt się nie przejmował scenariuszem. Postawiono przede wszystkim na barwne i ekspresyjne postaci, w które wcielili się aktorzy z górnej półki i na aranżację numerów muzycznych. Bo trzeba wyraźnie zaznaczyć, że to musical z pokaźną liczbą piosenek. Dla jednych widzów będzie to zachęta, dla innych wprost przeciwnie. Ja zbytnią entuzjastką tego gatunku nie jestem, ale na tym filmie bawiłam się całkiem dobrze. Bez jednej, czy dwóch piosenek mogłabym się tu obyć, ale nie miałam też poczucia zmęczenia materiału, bo szczęśliwie piosenki raczej popychają historię naprzód. Są sprawnie i dynamicznie zmontowanie, dzięki czemu fabuła w tych momentach nie grzęźnie.
Za kamerą stanął Paul King, odpowiedzialny za filmowe perypetie misia Paddingtona, więc można się było spodziewać, że na ekranie będzie miło, kolorowo i odrobinę wzruszająco. Humor też działa, chociaż nie zawsze są to żarty najwyższych lotów. Postawiono przede wszystkim na przerysowanie i absurdalność wydarzeń, wszystko ma bardzo baśniową, miłą dla oka otoczkę i jasny podział na dobro i zło. Udało się wypracować kompromis tak pożądany w przypadku kina familijnego; dzieci nie pogubią się w meandrach fabuły, a rodzice nie będą się nudzić.
Na pierwszym i drugim planie błyszczą aktorzy. Timothee Chalamet miał niełatwe zadanie wcielając się w rolę, w której wcześniej brylowali Gene Wilder i Johnny Depp, ale dobrze sobie poradził. Ja oczywiście wypatrywałam przede wszystkim Hugh Granta w roli zielonowłosego Oompa Loompa i się nie zawiodłam, chociaż jest go tu zdecydowanie za mało. Na wyróżnienie zasługuje również Olivia Colman w roli cudownie złowieszczej pani Skrobicz. Udało się nakręcić fajny, ciepły i zabawny film dla całej rodziny, idealny na tę porę roku.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Paul King
Ocena: 7/10