Recenzja filmowa: Maria, królowa Szkotów - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Maria, królowa Szkotów

Film miał swoją światową premierę  8 listopada 2018 roku, w polskich kinach pojawił się 25 stycznia 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Każdą historię można opowiadać w nieskończoność i od nowa, zwłaszcza tak ciekawą i obfitującą w zwroty akcji, jak historia Marii Stuart. Trzeba mieć tylko dobry pomysł. Najnowszy film na ten temat pomysł miał, ale z jego realizacją poszło tak sobie.

Twórcy skupili się na relacji Marii Stuart z Elżbietą I, dwóch silnych kobiet, ich dążeniach do utrzymania władzy, które się wzajemnie wykluczały. Dlatego piszą do siebie kurtuazyjne listy i knują ze swoimi doradcami. I tu pojawia się mój pierwszy zarzut; Elżbiety jest zdecydowanie za mało. Rozumiem, że film jest przede wszystkim o Marii, ale okrajając tej drugiej w znacznym stopniu „czas antenowy”, osłabia się bardzo centralny konflikt, który ma być siłą napędową filmu. Twórcy stają na głowie, żebyśmy byli po stronie Marii, robiąc ją na siłę tolerancyjną, super postępową i brzydzącą się przemocą, natomiast Elżbieta to wiecznie smutna stara panna, której tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi. Ratuje ją właściwie tylko Margot Robbie, która dała się interesująco oszpecić. Takiej „dziobatej” Elżbiety I jeszcze na ekranie nie widziałam.

To nie jest zły film, ale bardzo zachowawczy i bezpieczny, jakby powstał z dekadę temu. Nawet jak dochodzi do przemocy lub innych scen, które mają nami w zamierzeniu wstrząsnąć, efekt jest raczej letni i nie podnosi ciśnienia krwi. W wielu momentach zabrakło pomysłu na inscenizację i tylko fantastyczne aktorstwo ratuje niektóre wątki przed popadnięciem w kompletny banał. Pieniędzy w budżecie też nie było za dużo, więc raczej poruszamy się głównie po ciemnych komnatach, co w czasie dwóch godzin z hakiem, może być odrobinę nużące.

Jeżeli ktoś nie zna jeszcze historii tej najsłynniejszej królowej Szotów, powinien ten film obejrzeć, bo choć szału nie ma, to bólu przy oglądaniu też nie. Jeśli jednak temat jest już wam znany, to spokojnie możecie sobie ten seans odpuścić, bo niczego nie stracicie.

(Ala Cieślewicz)

Reżyser: Josie Rourke

Ocena: 6/10