Wiadomości
wszystkie
Recenzja filmowa nr 636: Teściowie 3 (PLAKAT)
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
Mogło być różnie. Po świetnej i dopracowanej części pierwszej i wymęczonej kontynuacji, która była o niczym, trudno było obstawiać, w którą stronę pójdzie ta seria. Z przyjemnością jednak mogę donieść, że trzeciej części zdecydowanie bliżej jest do oryginału.
Przede wszystkim wraca reżyser jedynki, co czuć już od pierwszej sceny, kiedy do akcji, tak jak poprzednio, wprowadza nas długie, nieprzerwane ujęcie kamery. W ogóle film jest przemyślany pod względem wizualnym i konstrukcyjnym. Żaden kadr nie jest przypadkowy, tło ma znaczenie, a do wielu rozstrzygnięć dochodzi w niespodziewanych lokalizacjach. Taka dbałość o szczegóły w jakby nie było produkcji rozrywkowej, to nadal niestety rzadkość na naszym podwórku i za to twórcom chwała.
Scenariuszowo też się poprawiło, bo historia odzyskała swój kręgosłup. Na szczęście wrócił Andrzej, czyli Marcin Dorociński, którego nieobecność w poprzedniej części próżno próbowano zrekompensować kilkoma nijakimi bohaterami. Teraz nareszcie narracja może skupić się na czwórce postaci, które naprawdę nas interesują. Jest przez to bardziej kameralnie i intensywnie, bo historia nie rozmienia się na drobne. Trochę przez to cierpią postaci grane przez Magdalenę Popławską i Wojciecha Mecwaldowskiego, których wątki wydają się niedokończone, ale za to główny kwartet nam sporo wynagradza.
Bardzo podoba mi się fakt, że bohaterowie zbudowani na grubo ciosanych stereotypach i kontraście wynikającym z zestawienia snobistycznej stolicy z zabobonną prowincją, potrafią być soczyści i zniuansowani. To głównie zasługa wcielających się w nich aktorów. Mnie tym razem najbardziej urzekła Iza Kuna, ale oklaski należą się bezsprzecznie wszystkim, za to, że przy wyraźnych wadach tych bohaterów, nadal ich lubimy i im kibicujemy.
Humor to sprawa bardzo indywidualna, ale chyba wielu się ze mną zgodzi, że podczas seansu więcej się człowiek uśmiecha niż śmieje na głos. Ja bym nawet optowała za tym, by określać tę produkcję jako komediodramat. Może w paru scenach koncept się ten wykoleja, kiedy scenarzysta próbuje wcisnąć o jeden kawał za dużo. Przeważnie jednak udaje się utrzymać równowagę między powagą, a komedią, co tylko wychodzi filmowi na dobre.
Być może w przyszłości „Teściowie 3” nie będą postrzegani jako klasyk kinematografii polskiej (ten tytuł nadal zarezerwowany jest dla jedynki), ale jako niegłupia i odprężająca rozrywka sprawdza się znakomicie.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Kuba Michalczuk
Ocena: 7/10