Recenzja filmowa: Strażnicy galaktyki vol.2 - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Strażnicy galaktyki vol.2

Film miał swoją premierę 19 kwietnia 2017 roku. W kinach polskich pojawił sie 5 maja 2017 roku

Zobacz również: mediakrytyk.pl

Poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Kolejny odcinek mojego ulubionego serialu kinowego o milionowym budżecie. Strażnicy galaktyki znowu zwierają szeregi w obronie wszechświata, przy okazji strasznie się kłócąc. Tak to jednak bywa, gdy w jednym miejscu skupia się tyle zindywidualizowanych postaci o wybuchowym charakterze.

Fabuła do tego jest, nawet zgrabna i w miarę logiczna, sprawnie łącząca niezliczone gagi. Żartów jak zwykle nie brakuje, zwłaszcza gryzącej ironii, bo, jak wiadomo, jedną z charakterystycznych cech komiksowych ekranizacji ze stajni Marvela jest umiejętne przekłuwanie balonu z patosem i zastępowanie go humorem. Żartów jest więc sporo, bardziej lub mniej wybrednych, grunt, że wszystkie śmieszą. Zaprawieni znawcy komiksowych realiów zapewne znajdą tu mnóstwo smaczków i nawiązań, dla mnie niestety nieczytelnych, jako że komiks pojawił się w moim życiu dopiero wtedy, gdy zstąpił na ekrany. Wszystko do tego okraszono przebojami, bo jak zwykle muzyka odgrywa w „Strażnikach…” jedną z głównych ról. W tych momentach filmu, kiedy jest czas na oddech po kolorowo-laserowych fajerwerkach, nostalgiczna łezka w oku może się zakręcić przy dźwiękach przebojów Sama Cooka i Cata Stevensa.

Bo takich spokojnych momentów wbrew pozorom też jest sporo. Silna więź nawiązuje się miedzy postaciami, które początkowo tworzą bardzo dysfunkcyjną rodzinę, przede wszystkim pomiędzy kolejnymi potyczkami. Aktorzy wywiązują się z zadania wspaniale. Pewnie niełatwo jest zachować wiarygodność, gdy jest się wymalowanym na niebiesko, albo ma się czujki na głowie. Tu jednak obeszło się bez zgrzytów i niezamierzonej parodii. Umiejętne żonglowanie humorem, akcją i wzruszeniami jest główną zaletą filmu, skutecznie przykrywającą ewentualne niedociągnięcia i nielogiczności, które pewnie na upartego też się znajdą. I tylko szkoda, że do następnego odcinka, tym razem z Thorem w roli głównej, zostało jeszcze kilka miesięcy.

(Ala Cieślewicz)