Recenzja filmowa: Superposition (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Superposition (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

Małżeństwo Stine i Teit opuszcza wraz z małym synkiem zgiełk wielkomiejskiej Kopenhagi i przenosi się do ekologicznego, odosobnionego domu nad jeziorem w Szwecji. Ma im to pomóc w karierach – ona pisze książkę, on jest dziennikarzem, ale też przede wszystkim scalić ich związek, który przechodzi kryzys. Z początku wydaje się, że są w okolicy jedynymi mieszkańcami. Stopniowo jednak daje się wyczuć czyjąś obecność, do tego zaczynają dziać się osobliwe i niepokojące rzeczy.

Oczywiście zdaję sobie sprawę jak sztampowo brzmi opis tej fabuły; jak co drugi thrillero – horror, w którym bohaterowie ganiają po nawiedzonym domu tudzież lesie, gdzie w końcu dopada ich Coś Złego. Mogę jednak uspokoić potencjalnych widzów. „Superposition” wykorzystuje może nie najbardziej oryginalny, ale ciekawy koncept, którym sprawnie operuje. Bardzo umiejętnie budowane jest napięcie, bez wpuszczania widzów w maliny za pomocą fałszywych tropów i bez nadużywania jump scarów. Nasi bohaterowie już w połowie filmu dowiadują się, z czym mają do czynienia, emocje jednak w tym momencie wcale nie opadają. Wprost przeciwnie. Historia jest wciągająca, bo naprawdę trudno przewidzieć, jak się potoczy i do czego doprowadzi.

Budowaniu atmosfery na pewno pomaga fakt, że jak na europejską produkcję przystało zastosowano tu dość oszczędne środki wyrazu. Idealnie współgrają z surowym krajobrazem. Siła ciężkości opiera się na bohaterach i podejmowanych przez nich często ryzykownych decyzjach, ale dzięki temu, że na początku scenariusz pozwala nam ich lepiej poznać, wypada to spójnie i zrozumiale dla widza. Pod koniec wydawało mi się, że twórcy pakują się w dość paskudną logiczną dziurę, jednak nie dość, że ją ominęli, to jeszcze zrobili to w dobrym stylu. I co zawsze chwalę; nie traktują widzów jak idiotów. Niektóre ważne kwestie zawarte są w jednym ujęciu, geście, bądź słowie. Oczami wyobraźni już widziałam w tym momencie hollywoodzki remake pełen przeładowanych monologów i ekspozycji, które zawsze zabijają klimat. Tutaj widz wyciąga wnioski sam. Nie jest to może perła kinematografii, ale w zalewie tego typu produkcji, „Superposition” zdecydowanie wyróżnia się na plus.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Karoline Lyngbye

Ocena: 6/10