Recenzja filmowa: Le Mans’66 - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Le Mans’66

Film miał swoją światową premierę  30 sierpnia  2019 roku, w polskich kinach pojawił się 22 listopada 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

 

Le Mans to legendarny wyścig samochodowy, w którym chodzi o to, by w ciągu doby przejechać jak największą liczbę okrążeń. Jest to walka nie tylko na silniki najlepszych producentów, ale też na najsprawniejszą organizację. Oraz, jak się okazuje, idealne tło dla wartkiego filmu.

Najlepsze są oczywiście sceny wyścigów. To ten przypadek, gdzie całe szpanerstwo i realizacyjna ostentacja Hollywood idealnie się sprawdzają. I kompletnie nie ma znaczenia, czy widz zna się na wyścigach samochodowych, a nawet czy je lubi. Ja na przykład wcale, ale miałam tu podobne odczucia, co przy oglądaniu „Wyścigu” Rona Howarda o Formule 1. Dobrze napisana i nakręcona historia, z ciekawym bohaterami, zawsze nas porwie. Tempo filmu przyspiesza za każdym razem, kiedy ktoś siada za kółkiem. Kamera jest wszędzie, żadna część trasy, czy maszyny się przed nami nie ukryje. Ale mimo szybkiej akcji i jeszcze szybszego montażu, nigdy się nie pogubimy i w każdym momencie doskonale zdajemy sobie sprawę, co dokładnie się dzieje.

Cieszy mnie też bardzo, że po wyłączeniu silników, poziom filmu nie spada, a sceny między kolejnymi wyścigami, nie stanowią tylko zapchajdziury. Oczywiście świat przedstawiony jest maksymalnie uproszczony. Nie ma tu miejsca na cieniowanie postaci, większość napisana jest bardzo grubą kreską. W wyścigu zbrojeń między Ferrari a Fordem, stoimy po stronie tych drugich, jako że Ferrari przedstawiono jedynie jako bandę napuszonych Włochów. Jednak Ford również nie dostał laurki. Wyraźnie zaznaczono, że rozbudowana ponad miarę administracja firmy, nie szanowała swoich kierowców i konstruktorów.

Tak naprawdę zależy nam więc tylko na dwóch bohaterach; Carrollu Shelby i Kenie Milesie, którzy wspólnie zbudowali dla Forda wyjątkową wyścigówkę na zawody. Ich wzajemna relacja była wybuchowa i dała szansę grającym ich aktorom, Mattowi Damonowi i Christianowi Bale, na stworzenie wspaniałych, choć skrajnie różnych kreacji. Nawet, jeśli ktoś na co dzień omija warsztaty samochodowe szerokim łukiem, powinien pójść na ten film, by obejrzeć tą dwójkę w akcji. Jeżeli jeszcze dodam, że całość skąpana jest w nostalgicznej, analogowej otoczce lat 60- tych zeszłego wieku, niejeden widz pewnie skusi się na wizytę w kinie.

(Ala Cieślewicz)

Reż. James Mangold

Ocena: 8/10