Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Nowi mutanci
Film miał swoją premierę 26 sierpnia 2020 roku.
Recenzja również na: mediakrytyk.pl
Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie
W strasznych bólach powstawał ten film. Nakręcono go już trzy lata temu, a potem przekładano premierę, przemontowywano, kręcono dodatkowe sceny i znów przesuwano premierę. Skoro po tylu przeróbkach dostaliśmy taki a nie inny efekt finalny, to aż strach się zapytać, jaki był produkt wyjściowy.
To nie jest zły film. Zwykle, gdy tak piszę, mam na myśli, że dany film ogląda się bez bólu, ale i zdecydowanie bez frajdy. A ja właśnie na frajdę liczyłam idąc do kina na film o mutantach. Do x-menów specjalnie ciepłego stosunku nigdy nie miałam. Kolejne części oglądałam raczej z kronikarskiego obowiązku. W końcu jakby nie było wyznaczały wzorce, wg których funkcjonuje dzisiejsze kino super bohaterów. Ten film miał się jednak różnić od reszty. Wszyscy mutanci to tutaj bardzo młode osoby, jeszcze nie do końca świadome swoich nadprzyrodzonych właściwości. Całość miała mieć też o wiele mroczniejszy charakter, podchodzący pod horror. Czyli zapowiadało się nieźle.
Na zapowiedziach się jednak skończyło. Początek jest nawet w porządku. Możemy na spokojnie poznać piątkę „pacjentów” bardzo osobliwego szpitala, naszpikowanego kamerami. Każdy bohater jest wyrazisty, czasami wręcz przerysowany. Wszyscy zmagają się z traumą związaną z ich mocami, które sprawiają, że są niebezpieczni dla otoczenia. To miło, że akcja nie pędzi na łeb i szyję, szkoda jednak, że wszystko jest tak nieznośnie przewidywalne. Historia toczy się wytyczoną przez wszystkie inne filmy ścieżką i ktoś zadbał, żeby ani trochę nie odbiegała od normy. Od razu wiadomo, kto się będzie z kim nie lubił, oczywiście do czasu, a kto z kim od razu znajdzie wspólny język. Wiadomo też, że rzeczony szpital bardziej przypomina „Lot nad kukułczym gniazdem”, niż „Leśną Górę”. Cały film to odkrywanie znaczonych kart, łącznie z finałem, w którym następuje walka, z której zapamiętałam nieprzekonujące efekty specjalne. Warto jeszcze dodać, że film jest od lat trzynastu, więc bać się też nie ma czego. Niewiele się spodziewałam, a i tak się zawiodłam.
(Ala Cieślewicz)
Reż. Josh Boone
Ocena: 5/10