Recenzja filmowa: Pewnego razu… w Hollywood - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Pewnego razu… w Hollywood

Film miał swoją światową premierę  21 maja 2019 roku, w polskich kinach pojawił się  16 sierpnia 2019 roku

Zobacz też: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Wiadomo, że o każdym filmie tego reżysera jest głośno, ale tym razem szczególnie, bo Tarantino zbudował historię dookoła największej zbrodni, jaka dotknęła Hollywood. Wielu zżerała ciekawość, jak podejdzie do tematu. I chociaż epilog ma miejsce w nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 roku na Cielo Drive, to tak naprawdę film nie jest o tym.

Przed wielkim finałem mamy jeszcze ponad dwie godziny, które nie wszystkim przypadną do gustu. Film właściwie nie ma fabuły. Wartkiej akcji też nie, więc się co niektórzy mocno zdziwią, nawet oddani fani reżysera. Nadal mamy to, co u niego charakterystyczne: rozciągnięte, przegadane sceny oraz błyskotliwe dialogi. Nie składają się one jednak na żadną spójną historię z punktami zwrotnymi i rozwojem postaci. Całość ma postać luźno powiązanych epizodów, a na pierwszy plan wybijają się: nieco już przebrzmiały gwiazdor telewizyjny Rick Dalton i jego czasami dubler/przeważnie szofer Cliff Booth. Od razu muszę zaznaczyć, że wcale nie uważam tego za wadę, przeciwnie, film mi się bardzo podobał, dla tych jednak kinomanów, którzy oczekują przejrzystej i prowadzącej dokądś fabuły z rozwojem bohaterów, może to być ciężkie, a nawet męczące przeżycie.

Ten film przesiąknięty jest nostalgią i miłością do kina i przez cały czas chodzi o to, by móc się w tych uczuciach nieśpiesznie nurzać. Doskonale odtworzono schyłek lat 60 -tych poprzedniego wieku i w wielu scenach Brad Pitt pędzi samochodem po ulicach Los Angeles tylko po to, byśmy mogli podziwiać panoramę miasta z czasów, które już minęły. Jednocześnie jednak znany z przekory reżyser-manipulator puszcza wodze swojej fantazji, by kreować tamten świat po swojemu i pozwala Pittowi walczyć z Brucem Lee, a Leonardo DiCaprio wystąpić w „Wielkiej ucieczce” Johna Sturgesa. Mało jest dla mnie równie ciekawych rzeczy, jak historia kina, więc ten film traktuję jak najlepszy prezent. Kto ma inne zainteresowania powinien jednak również dać filmowi szansę, bo może się na nim dobrze bawić.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Quentin Tarantino

Ocena: 8/10