Recenzja filmowa: Śmierć na Nilu (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Śmierć na Nilu (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje na Mediakrytyk

 

Film miał pecha. Najpierw premierę opóźniła pandemia, a następnie wybuchł skandal z Armie Hammerem, który gra tu główną rolę. Aktora nie dało się wyciąć, czuć jednak, że nieco okrojono jego czas ekranowy. Tak czy inaczej adaptacja kryminału Agathy Christie w końcu trafiła do kin. I chociaż jestem fanką talentu angielskiej pisarki oraz klasycznych kryminałów, mam do tej ekranizacji parę zastrzeżeń.

To jedna z lepszych książek Christie, ze starannie skonstruowaną intrygą i bardzo ciekawie wykreowanymi postaciami. A to wszystko wkomponowano w egzotyczne plenery Egiptu. I tu pojawia się mój pierwszy zgrzyt. Nie mam wprawdzie problemu z efektami specjalnymi, wydaje się jednak, że absolutnie każdy szeroki kadr został podkręcony w komputerze na 200 procent. Cierpi na tym wiarygodność. Wypada to bowiem zbyt sterylnie i za ładnie. Bohaterowie są cały czas wypoczęci i odświeżeni, tak jakby upał i piasek w ogóle nie miały na nich wpływu. O wiele lepiej wypadają wnętrza.

Względem oryginału dokonano kilku zmian i okrojono liczbę postaci, co wyszło filmowi na dobre. Można jednak było staranniej popracować nad motywacją bohaterów. W książce tak dobrze śledzi się fabułę, bo Christie zadbała o to, by absolutnie każdy z obecnych na miejscu zbrodni miał motyw. W filmie tego zabrakło, a kilku podejrzanych można było od razu wykluczyć. Przez to napięcie w pewnym momencie spada.

Obsada w większości przypadła mi do gustu. Najbardziej w pamięć zapadają: magnetyczna Emma Mackey oraz dawno niewidziana Annette Bening. Jak zwykle nie zachwycam się jednak Gal Gadot. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale obojętnie w jakiej roli bym jej nie widziała, zawsze mam wrażenie, że oglądam reklamę perfum. Lubię za to Herkulesa Poirota w wersji Kennetha Branagh. Może tragiczna historia miłosna nie do końca do niego pasuje, za to prolog podczas I wojny światowej sprawdza się bardzo dobrze.

Niby trochę narzekam, ale tak naprawdę spędziłam w kinie przyjemny czas. Muszę jednak wyraźnie podkreślić, że mam słabość do eleganckich kryminałów w starym stylu, w których detektyw rozwiązuje zagadkę obserwując i kontemplując. I mimo paru niedociągnięć film mi to zapewnił.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Kenneth Branagh

Ocena: 6/10