Recenzja filmowa: Strażnicy Galaktyki: Volume 3 (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Strażnicy Galaktyki: Volume 3 (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Zwiastun, plakat i informacje o filmie

Nareszcie! Za takim Marvelem tęskniłam. Po cichu liczyłam na geniusz Jamesa Gunna, który dotąd mnie nie zawiódł, ale oglądając kolejne filmy z marvelowskiej stajni, bałam się, że i temu reżyserowi udzieli się masowa bylejakość, której ostatnio nie sposób nie dostrzec w tych filmach. Moje obawy na szczęście się nie spełniły, bo trzecia część Strażników to fantastyczna emocjonalna przygoda.

Od pewnego czasu obserwowałam u siebie pewne znużenie na myśl o kolejnych filmach Marvela, na które chodziłam już właściwie z przyzwyczajenia, a nie z ciekawości. „Strażnicy...” pozwolili mi mieć nadzieję, że nie wszystko, co kreatywne w tym uniwersum jest stracone. Tym razem nie chodzi o uratowanie świata, czy różnych linii czasowych, które tak naprawdę nikogo nie obchodzą, bo trudno przejmować się czymś, czego nie jest się w stanie do końca ogarnąć. W tym przypadku życie jednego ze Strażników jest zagrożone, a jego przyjaciele zrobią wszystko, żeby go uratować. Tylko tyle i aż tyle. Chodzi o uwielbianą przez widzów, dobrze znaną postać, więc stawka jest wysoka, napięcie wyczuwalne, a akcja wartka. Widać to zwłaszcza w pomysłowych i starannie rozplanowanych potyczkach, tak różnych od zwyczajowej papki CGI.

Co mi się jednak najbardziej podoba, to fakt, że nikt tu nam po chamsku nie próbuje tłumaczyć, kiedy powinniśmy się bać, a kiedy smucić. Wszystko to wypada naturalnie. Poza tym nareszcie twórcy pozwalają wybrzmieć tym bardziej smutnym momentom i nie przełamują ich na siłę niewyszukanym humorem. Nawet w takim typowo komercyjnym filmie o kosmicznych stworzeniach może być poważnie. I nie tylko nikt się nie obrazi, ale nawet przyjmie to z wdzięcznością, bo prawdziwe wzruszenie też jest potrzebne. Oczywiście humoru tu nie brakuje, ale sterowany jest z rozmysłem i nie na siłę.

Bardzo dobrze się bawiłam, jak na każdym seansie, na którym towarzyszy mi cała gama emocji. Szkoda, że Gunn żegna się z Marvelem, jednak z drugiej strony będzie robił porządki w DC, co jak przyzna każdy zorientowany w temacie, jest na gwałt potrzebne. A w Marvelu zostawia po sobie cudowną trylogię, zwieńczoną fantastycznym finałem.

(Ala Cieślewicz)

Reż. James Gunn

Ocena: 7/10