Recenzja filmowa: Beetlejuice Beetlejuice (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Beetlejuice Beetlejuice (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie

Repertuar Kina "Sokół" w Tucholi: WRZESIEŃ 2024

Na kontynuację „Soku z żuka” trzeba było czekać 36 lat. Przez ten czas oryginał zdążył obrosnąć kultem, co dla reżysera Tima Burtona, który nie miał ostatnio udanej passy, mogło stanowić poważne obciążenie. A jak ostatecznie wyszło? Powiedziałabym, że nieźle, ale nie rewelacyjnie.

Kobiety z rodziny Deetzów spotykają się z okazji smutnego wydarzenia, jakim jest pogrzeb. Napięte stosunki panują zwłaszcza między Lydią i jej nastoletnią córką, która nie wierzy w paranormalne zdolności matki. Już wkrótce jednak będzie musiała zmienić zdanie, po tym jak wpadnie w poważne tarapaty, które zmuszą Lydię do zwrócenia się po pomoc do osobliwego bioegzorcysty Beetlejuice'a.

Film ogląda się dobrze, bo wygląda dobrze. Opłaciło się postawić na efekty praktyczne, dzięki czemu film się wyróżnia na tle obecnej komputerowej i nudnej papki. Miałam okazję obejrzeć pierwszą i drugą część razem i z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że stylistycznie idealnie do siebie pasują. Jest tak samo dziwnie, trochę przerażająco i przede wszystkim kreatywnie, bo scenograf z charakteryzatorem spisali się na medal. Humor też działa; zarówno ten sytuacyjny, jak i mówiony, dostajemy to czego się spodziewamy, czyli dużą dawkę absurdu i niepoprawności. No i oczywiście jest Michael Keaton w roli Beetlejuice'a, który jest fantastyczny. Bawi się świetnie swoją rolą, a my razem z nim. Kradnie każdą scenę w której jest, tak więc szkoda, że nie ma go we wszystkich.

Również szkoda, że tak naprawdę film nie ma fabuły. To znaczy jakaś jest, ale czysto pretekstowa, jako podkładka pod żarty. A tych jest dużo i większość nawet udanych, z tym, że niestety nie składają się na spójną historię. Przez to niestety cierpią niektórzy aktorzy. Skandalicznie zmarnowana jest na przykład Monica Bellucci. Jeżeli taką gwiazdę można by wyciąć z filmu bez żadnych konsekwencji, to wiadomo, że coś poważnie szwankuje w scenariuszu. To samo właściwie dotyczy Willema Dafoe, z tym, że on przynajmniej jest zabawny. Jenna Ortega w kolejnej roli mrocznej i nadętej nastolatki też mocno odstaje od reszty i nie ma za bardzo czego grać. Wątki i relacje między bohaterami są ledwie naszkicowane, a rozwiązania mocno przewidywalne i poprowadzone po najmniejszej linii oporu. Zamiast intrygi mamy bałagan. Zupełnie jakby twórcy tak bardzo skupili się na kreacji samego świata, że na poprowadzenie historii zabrakło im czasu i pomysłu. Można dobrze bawić się bez tego, ale po wyjściu z kina pozostaje spory niedosyt i świadomość niewykorzystanego potencjału.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Tim Burton

Ocena: 6/10