Wiadomości
wszystkieRecenzja filmowa: Tajemnica Filomeny
Film „Tajemnica Filomeny” w reżyserii Stephena Frearsa zadebiutował na ekranach 31 sierpnia 2013 roku, na ekranach polskich kin pojawił się 21 lutego 2014 roku.
Poprzednie recenzje: Życie Pi, Sęp, Lincoln, Operacja Argo, Niemożliwe, Nędznicy, Miłość, Intruz, Piękne istoty, Jurassic Park 3D, Wróg numer jeden, Układ zamknięty, Django, Iron Man 3, Drogówka, Wielki Gatsby, Tylko Bóg wybacza, Poradnik pozytywnego myślenia, Drugie oblicze, Światła wielkiego miasta, Atlas chmur, Kac Vegas 3, Projekt X, Iluzja, Elizjum, Tysiąc lat po ziemi, Dary Anioła: Miasto Kości, Hobbit: Niezwykła podróż, Tajemnica Westerplatte, Blue Jasmine, Imagine Dziewczyna z szafy, W imię…, Wałęsa. Człowiek z nadziei, Diana, Labirynt, Martwe zło, World War Z Obecność, Wyścig, Mama, Kapitan Phillips, Thor: Mroczny świat, Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia, Oldboy: Zemsta jest cierpliwa, Hobbit: Pustkowie Smauga, Stoker, Wilk z Wall Street, Panaceum, Czas na miłość, Pod Mocnym Aniołem, Sierpień w hrabstwie Osage, Grawitacja, Zniewolony, American Hustle, Ona
Czasami najprostsze historie są najlepsze. Historia tytułowej Filomeny jest jeszcze na dodatek prawdziwa. Jako nastolatka zaszła w ciąże i trafiła do ośrodka dla „kobiet upadłych” w Irlandii, prowadzonych przez zakonnice. Trzyletni syn został bez jej zgody oddany do adopcji i słuch po nim zaginął. Niecałe pół wieku później Filomena w towarzystwie dziennikarza śledczego postanawia go odnaleźć. Trop prowadzi aż do Ameryki.
„Historie rodzinne z życia wzięte” nie kojarzą mi się najlepiej. Zwykle są to telewizyjne średniaki, puszczane w środku tygodnia, pełne życiowych bon motów, znalezionych w chińskich ciasteczkach z wróżbą, wygłaszanych przez przebrzmiałych, plastikowych aktorów. Zamiast spodziewanych wzruszeń, mamy więc ból zębów.
Ten film jednak nakręcili Anglicy, którzy w przeciwieństwie do Amerykanów nie wiedzą, co to przesada i jak mało który naród na świecie, potrafią się śmiać z siebie i swoich stereotypów. Film miał światową premierę pod koniec sierpnia i od tego czasu podróżuje po festiwalach, zgarniając nagrody publiczności. Głównym walorem filmu, poza scenariuszem pełnym subtelnego, ale i miejscami zadziornego brytyjskiego humoru, jest postać tytułowa. Nie wiadomo, na ile przypomina ona prawdziwą Filomenę, ale wciela się w nią wspaniała Judi Dench (taka angielska Meryl Streep do kwadratu), która daje tu prawdziwy popis aktorski, nagrodzony nominacją do Oscara.
Krzywda wyrządzona Filomenie jest ewidentna, ale ona sama nie robi z siebie ofiary, ani tym bardziej cierpiętnicy. Jej całkowity brak roszczeń i potrzeby zadośćuczynienia wydaje się czasami nienaturalny, bo przecież nikt nie może być aż tak pogodzony z losem, ale dzięki Judi Dench i jej talentowi, w pełni to akceptujemy.
Piękna historia, opowiedziana bez histerii i patosu, która zostaje na długo w pamięci.
(Alicja Cieślewicz)
Obsada:
Judi Dench
Steve Coogan
Sophie Kennedy Clark
Mare Winningham
Barbara Jefford
Ruth McCabe
Peter Hermann
Sean Mahon