Recenzja filmowa: Minionki - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Minionki

Dzisiaj proponujemy Państwu animację produkcji USA, awizowaną też jako kino familijne i komedia. „Minionki” zadebiutowaly 17 czerwca 2015 roku, a na ekrany kin polskich weszły dziewięć dni później, 26 czerwca 2015 roku.

 

Poprzednie recenzje:

Minionki to małe, animowane, wyglądające jak żółte Tik Taki w goglach, stworzonka, które zawojowały, nie tylko dziecięcą wyobraźnię, parę lat temu w kreskówce „Jak ukraść księżyc”. Z założenia ma to być najbardziej prosta i prymitywna forma życia i trzeba przyznać, że inteligencją nie grzeszą. Nie brak im jednak zapału i fantazji w pakowaniu siebie i przypadkowych osób trzecich w kłopoty. W najnowszym filmie poznajemy początki tych stworzonek, zanim trafiły pod skrzydła geniusza zła, słynnego Gru. Bo życiowym celem Minionków jest służenie najbardziej przerażającym i złowieszczym jednostkom.

Kapitalny początek filmu pokazuje jak Minionki, po wyjściu z wody na ląd, trafiają na służbę do m.in.: T-Rexa, Draculi i Napoleona, stając się przy okazji przyczyną ich upadku. W poszukiwaniu kolejnego szwarccharakteru przedstawiciele Minionków: Kevin, Bob i muzykalny Stuart wybierają się na Targi Zła, gdzie poznają perfidną Scarlett O ‘Haracz, która zamierza ukraść koronę Elżbiecie II.

Film nie ma zapędów pedagogicznych. Chodzi wyłącznie o wywołanie nie tylko dziecięcego rechotu. I to się udaje. Nad fabułą za bardzo nie trzeba było się głowić, bo już sama fizjonomia Minionków stanowi niewyczerpane źródło humoru. Porozumiewają się kompletnie niezrozumiałym językiem ( jakaś wariacja na temat angielskiego zmiksowanego z hiszpańskim) i są uroczo entuzjastyczne w stosunku do ludzi. Jest więc zabawnie i choć humor wymierzony jest przede wszystkim w mocno nieletnich, większość dorosłych też nie będzie w stanie powstrzymać śmiechu. Tym bardziej, że akcja toczy się głównie w Nowym Yorku i Londynie pod koniec lat 60-tych i znalazło się parę kulturowych i historycznych smaczków, czytelnych dla starszych.

Zabawne i ożywcze półtorej godziny z nietuzinkowymi bohaterami, dlatego choć świadoma niejednego krzyżyka na karku, polecam.

(Ala Cieślewicz)

reż. Kyle Balda, Pierre Coffin